czwartek, 12 grudnia 2019

Limoncello. Sycylia od Kuchni.

Limoncello, ulubiony napój alkoholowy pań, większych dzieci i panów, choć nie wiem z jakiego przez tych ostatnich traktowany jako amaro, czyli trunek na trawienie po obfitym posiłku. Smaczny, słodki o pięknej lekko matowej barwie, pity namiętnie w domach i barach zwykle bez okazji. Ile gospodyń na Sycylii tyle wersji, ile regionów tyle zapewnień o tym, że tylko z naszych cytryn będzie świetny. Ja robię niewiele na sezon, ok. pięciu litrów. Koledzy np. Corrado Vinci ok. 50 l. Przygotowanie i recepta jest prosta a wszelkie niezbędne akcesoria każdy z nas ma w domu. Mam na myśli garnek, naczynia szklane, lejek, sitko i skrobaczkę do jarzyn. Indywidualne zmiany dotyczą tylko ilości dodawanego cukru. Zaczynamy od kupna cytryn, ekologicznych, cukru białego i spirytusu. Nie będę pisał o sycylijskich odmianach których jest ok. 25 bowiem w Polsce nie mamy wielkiego wyboru cytryn. A oto proporcje i procedura, nieskomplikowana lecz wszystko co proste jest najlepsze a w tym wypadku smaczne. Dokładnie myjemy osiem dużych cytryn lub mniejszych więcej. Obieraczką do jarzyn zdejmujemy skórę, cienką warstwę, bez białej wewnętrznej błony zwanej mezokarpem. Mimo posiadanie kwasu askorbinowego i pektyn spowoduje że nasze limoncello będzie gorzkawe. Skórki wrzucamy do odpowiedniej wielkości wcześniej wyparzonego słoja i zalewny 1 litrem spirytusu. Zakręcamy słój i ostawiamy go w ciemne miejsce (szafka, garaż). Ze słojem przez 40 dni będziemy się codziennie witali ponieważ raz w ciągu doby należy nim potrząsnąć. Po minimum czterdziestu dniach czeka nas następny etap. W garnku zagotowujemy 1 litr wody, wyłączamy palnik następnie dosypujemy ok.800 gr. białego cukru i mieszamy do czasu rozpuszczenia. Odstawiamy słodką wodę na 24 godziny. Po tym czasie przez sitko odcedzamy "cytrynowy spirytus" do większego naczynia. Usuwając skórki i dolewamy "słodką wodę", dobrze mieszamy i rozlewamy do butelek. Po ok. dwóch tygodniach limoncello jest gotowe. Podajemy schłodzone. Jeśli się odważę, to napiszę w jaki sposób sprawdzam żywność pod kątem zawartości chemii, świeżości i które zwierzaki mi w tym pomagają. Potrzebuję od Was zachęty, bo jak powiedział mi wiele lat temu znajomy rabin to co dla mnie jest ważne dla innych jest tylko peryferyjne.
Krzysztof Rozenblat

Składniki:
8 cytryn
1 litr 95% czystego alkoholu.
800 gramów cukru.
1 litr wody.






Corrado Vinci.
Foto Margot Vinci

5 komentarzy:

  1. Sądząc po Twoim opisie limoncello musi być pyszne ale dla niektórych (dla mnie też) o jeden składnik (95%) za dużo. Może jest taki 0,00?

    OdpowiedzUsuń
  2. Gregory. Pozostaje podziwianie urokliwych kobiet. Przecież w tym jesteś specjalistą. Zabiorę Cię, za aprobatą Justyny na właściwy dywanik.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zmrożone limoncello… Poezja!
    Zrobię. Tylko mam wątpliwości, czy z cytryn dostępnych u nas będzie to choć zbliżone do oryginału... Brak im tego słońca, w którym powinny dojrzewać.
    I mam dwa pytania techniczne.
    Pomijając konkretny gatunek cytryn, lepsze są te o grubej czy cienkiej skórce?
    Ten spirytus na pewno 95%? Bo wiesz, do nalewek daje się 60, góra 70%, wyższy procent ponoć hamuje uwalnianie smaku/aromatu z owoców.
    Oj, narobiłeś mi znowu apetytu, Krzysztof!

    OdpowiedzUsuń
  4. Asiu, wszystkie recepty od Neapolu po Portopalo zalecają 95. A grubość skóry cytryn nie ma znaczenia.Jestem pewien, że Twoje limoncello będzie smakowało równie dobrze jak lokalne. Powodzenia. Krzysztof.

    OdpowiedzUsuń