Limoncello,
ulubiony napój alkoholowy pań, większych dzieci i panów, choć
nie wiem z jakiego przez tych ostatnich traktowany jako amaro, czyli
trunek na trawienie po obfitym posiłku. Smaczny,
słodki o pięknej lekko matowej barwie, pity namiętnie w domach i
barach zwykle bez okazji. Ile gospodyń na Sycylii tyle wersji, ile
regionów tyle zapewnień o tym, że tylko z naszych cytryn będzie
świetny. Ja robię niewiele na sezon, ok. pięciu litrów. Koledzy
np. Corrado Vinci ok. 50 l. Przygotowanie i recepta jest prosta a
wszelkie niezbędne akcesoria każdy z nas ma w domu. Mam na myśli
garnek, naczynia szklane, lejek, sitko i skrobaczkę do jarzyn.
Indywidualne zmiany dotyczą tylko ilości dodawanego cukru.
Zaczynamy od kupna cytryn, ekologicznych, cukru białego i spirytusu.
Nie będę pisał o sycylijskich odmianach których jest ok. 25
bowiem w Polsce nie mamy wielkiego wyboru cytryn. A oto proporcje i
procedura, nieskomplikowana lecz wszystko co proste jest najlepsze a
w tym wypadku smaczne. Dokładnie myjemy osiem dużych cytryn lub
mniejszych więcej. Obieraczką do jarzyn zdejmujemy skórę, cienką
warstwę, bez białej wewnętrznej błony zwanej mezokarpem. Mimo
posiadanie kwasu askorbinowego i pektyn spowoduje że nasze
limoncello będzie gorzkawe. Skórki wrzucamy do odpowiedniej
wielkości wcześniej wyparzonego słoja i zalewny 1 litrem
spirytusu. Zakręcamy słój i ostawiamy go w ciemne miejsce (szafka,
garaż). Ze słojem przez 40 dni będziemy się codziennie witali
ponieważ raz w ciągu doby należy nim potrząsnąć. Po minimum
czterdziestu dniach czeka nas następny etap. W garnku zagotowujemy 1
litr wody, wyłączamy palnik następnie dosypujemy ok.800 gr.
białego cukru i mieszamy do czasu rozpuszczenia. Odstawiamy słodką
wodę na 24 godziny. Po tym czasie przez sitko odcedzamy "cytrynowy
spirytus" do większego naczynia. Usuwając skórki i dolewamy
"słodką wodę", dobrze mieszamy i rozlewamy do butelek.
Po ok. dwóch tygodniach limoncello jest gotowe. Podajemy schłodzone.
Jeśli się odważę, to napiszę w jaki sposób sprawdzam żywność
pod kątem zawartości chemii, świeżości i które zwierzaki mi w
tym pomagają. Potrzebuję od Was zachęty, bo jak powiedział mi
wiele lat temu znajomy rabin to co dla mnie jest ważne dla innych
jest tylko peryferyjne.
Krzysztof
Rozenblat
Składniki:
8
cytryn
1
litr 95% czystego alkoholu.
800
gramów cukru.
1
litr wody.
Sądząc po Twoim opisie limoncello musi być pyszne ale dla niektórych (dla mnie też) o jeden składnik (95%) za dużo. Może jest taki 0,00?
OdpowiedzUsuńGregory. Pozostaje podziwianie urokliwych kobiet. Przecież w tym jesteś specjalistą. Zabiorę Cię, za aprobatą Justyny na właściwy dywanik.
OdpowiedzUsuńHurrrra!!!
UsuńZmrożone limoncello… Poezja!
OdpowiedzUsuńZrobię. Tylko mam wątpliwości, czy z cytryn dostępnych u nas będzie to choć zbliżone do oryginału... Brak im tego słońca, w którym powinny dojrzewać.
I mam dwa pytania techniczne.
Pomijając konkretny gatunek cytryn, lepsze są te o grubej czy cienkiej skórce?
Ten spirytus na pewno 95%? Bo wiesz, do nalewek daje się 60, góra 70%, wyższy procent ponoć hamuje uwalnianie smaku/aromatu z owoców.
Oj, narobiłeś mi znowu apetytu, Krzysztof!
Asiu, wszystkie recepty od Neapolu po Portopalo zalecają 95. A grubość skóry cytryn nie ma znaczenia.Jestem pewien, że Twoje limoncello będzie smakowało równie dobrze jak lokalne. Powodzenia. Krzysztof.
OdpowiedzUsuń