sobota, 26 września 2020

Czerwony makaron.

500 g obranych pomidorów

200 g spaghetti

40 g startego parmezanu

1 ząbek czosnku

200 ml czerwonego wina

0,5 chili malutkiej

ok 100 ml dobrej oliwy

sól do smaku

Zaczynamy. Włóż pomidory do małego rondelka, dodaj ząbek czosnku i szczyptę soli, następnie gotuj na małym ogniu przez 15 minut. Jeśli pomidory były wcześniej obrane ze skóry to nie trzeba ich przecierać. Na patelni rozgrzej ok. 2 łyżek oliwy, dodaj wino, posól, dodaj chili i gotuj 5-10 minut aż alkohol wyparuje a ilość wina zmniejszy się o połowę. Ugotuj spaghetti, odcedzając je na 3 minuty przed końcem gotowania wskazanym na opakowaniu. Włóż makaron do wina, gotuj w winie 3 minuty, dolewając odrobinę wody w razie potrzeby. Zdejmij spaghetti z ognia i wymieszaj z parmezanem, następnie ułóż je na pomidorowym sosie. Ja dla ładniejszego obrazka wysypałem parmezan wokół makaronu. A teraz opowiem jak wygląda tempo mojej pracy w kuchni, którą  lubię. Kuchnia jak Ferrari w formule jest monopsto, czyli jednoosobowa. Ma to swoje zalety. Nim rozpocznę gotowanie staram się przemyśleć co mi będzie potrzebne (np. nie biegać do ogrodu po zioła lub do garażu po maszynkę do przecierania). Jak ja muszę przynieść  patelnię, maszynkę, rondelek to ja muszę oszczędzać czas, a wcale nie muszę oszczędzać pośpiechu. Lecz kiedy już gotuję, to ja nie mogę już oszczędzać czasu, tylko muszę oszczędzać pośpiech. Ponieważ jeśli ja nie oszczędzę pośpiechu tylko czas to cała moja praca będzie do niczego. Raz trzeba oszczędzać czas, a raz pośpiech. Dobrze jest wiedzieć kiedy warto oszczędzać czas a kiedy pośpiech. Gotując myślę sobie o tym że nie ma nic cenniejszego od czasu a jednak większość ludzi nie ceni czasu, choć lubi to co wartościowe. 

Smacznego Wam życzę Przyjaciele. 

Krzysztof Rozenblat 










wtorek, 15 września 2020

Walka z myślami nad sycylijskimi słodkościami.

Czas słodkich owoców, ulubionych moich fig. Ciemnych, jasnych z czerwonym miąższem. Sycylijczycy określają je bombami kalorycznymi. Ich zdaniem pizza, cannoli, kopiaste talerze pasty nie tuczą. Tylko figi. 100 gramów fig świeżych to około 74 kalorii, ta sama waga fig suszonych ma już 250 kalorii. Niezwykle cenne w witaminy i wszystko co wskazane dla naszego organizmu, czyli  witaminy A, B, C i K oraz składniki mineralne, takie jak wapń, potasmagnezkwas foliowy, fosfor czy żelazo. Figi są źródłem pektyn i błonnika pokarmowego. Jeśli możemy wybierać, to warto zwrócić uwagę na pokryte białym nalotem. Małe drzewko, obserwujemy to w ogrodzie rodzi etapami wielkie ilości owoców. Zajadamy się świeżymi a co roku robię z nich pyszne konfitury. Czasami przecieram owoce, częściej tnę skórki wspominając z młodości bułgarskie dżemy. Dodaję odrobinę mielonego cynamonu lub co chyba jest lepsze rurkę cynamonu, którą pod koniec smażenia usuwam. To moja ulubiona konfitura, odpowiednia do ciasteczek i jasnego pieczywa. Za każdym razem, kiedy rozważam (obyście mieli tylko tego typu kłopoty), którą z moich skromnych technologii wybrać przypominam sobie co mówił Grodner z Puław. Jego przemyślenia są mi pomocne w życiu. Oto one: bardzo dobry żydowski krawiec to wcale nie lubi robić takie ubranie, żeby ono było od razu dobre. On lubi zrobić takie ubranie, żeby je można było trochę przerobić. I dopiero wtedy ono będzie jeszcze więcej niż dobre. Ono będzie bardzo dobre, bo będzie bardziej przypasowane. A starać się zrobić od razu całkiem dobre ubranie, to ryzyk, bo ono nie musi się od razu udać, a takie ubranie, co to miało być od razu całkiem dobre, to nie zawsze da się przerobić. Najlepiej zrobić takie ubranie, żeby je zawsze można było przerobić. Podobnie jest z moimi figami, troszkę cytryny, odrobina cukru, ciągłe zmiany i w  końcu jest dobrze, konfitura doskonała. Naturalnie, od osób którzy konfitury z fig nie lubią lub lubią a nie potrzebują wiele dobrych słów nie mogę się spodziewać. Wymyślimy inne specjały i w końcu dobre słowo przyleci. 

Krzysztof Rozenblat