Nocleg na Sycylii. Appartamento Vespa Noto. Wygodne spanie dla czterech osób, dobrze wyposażona kuchnia. Internet, ogrzewanie, klimatyzacja. Odległość do głównej ulicy Corso Vittorio Emanuele to 500 m. Dogodny dojazd, łatwe niepłatne parkowanie a w pobliżu sklepy, apteka, piekarnie, bary i zabytkowy kościół Crocifisso.
niedziela, 27 grudnia 2020
Vitello tonnato.
niedziela, 20 grudnia 2020
Tiramisu. Podrzuć mnie w górę.
Tiramisu czyli po polsku podrzuć mnie w górę. Ulubiony deser wielu. Bez gotowania i pieczenia. Trochę prądu do miksera i mamy to co smakuje i od czego trochę przytyjemy. Zaczynamy od namoczenia biszkoptów w gorzkiej i wychłodzonej kawie. Jakich użyć? Najlepiej takich, które lubicie wy lub wasze dzieci. Zanurzam je w kawie przez dwie, trzy sekundy. Pozostawiam na talerzu. Nie powinny się rozpadać. Jeśli tak się dzieje to znaczy że czas moczenia jest zbyt długi. Na zdjęciach widzicie ciasteczka, które znalazły się w domu przypadkowo. Następnie miksuję żółtka z cukrem a na końcu dodaję ser mascarpone (ważne aby nie był gorzkawy i miał 5% tłuszczu). Na dno foremki kładę ciasteczka, upycham je gęsto, następnie smaruję kremem. I tak warstwami. Wierzch posypuję utartą, gorzką czekoladą. Przepis mam od Andrea Ciccolella, który zdobył tytuł Mistrza Świata Tiramisu.
niedziela, 13 grudnia 2020
Chipsy cebulowe.
niedziela, 22 listopada 2020
Pizza, która zawsze się uda.
Na Sycylii, w Neapolu co dom to inny przepis na pizzę. Wczoraj wpadłem do Marii prosząc aby skróciła mi nowe spodnie. Nawiasem mówiąc zauważyłem że wszyscy producenci dżinsów robią mi na złość. Na czym to polega? Nogawki są za długie. Zawsze. Trochę mnie to denerwuje. Zastałem Marię w letniej kuchni w końcu popołudniowa sobota a na wieczór pizza. Tradycja. Jadają z córką we dwie. Piec do pizzy jak się patrzy, garnki po babci, Maria radosna a ciasto jak woda. Zapytałem czy jej się uda z tego zrobić smaczną, cienką, trochę chrupiącą pizzę. Odpowiedziała: wpadnijcie później i spróbujcie. Pomyślałem sobie: dobrze że wszyscy mamy swoje patenty. W przeciwnym razie, gdyby wszyscy ciągnęli w jedną stronę, ziemia by się przewróciła.
Krzysztof Rozenblat
sobota, 14 listopada 2020
Neapolitańskie styczniowe spaghetti.
Sophia Loren we wrześniu skończyła 86 lat i zagrała polską Żydówkę w filmie reżyserowanym przez syna. Uwielbia spaghetti a do Neapolu ma wielką słabość o czym często mówi. Toto, aktor, pisarz, kompozytor i autor teksów. Uważany za aktora stulecia. Jego prawdziwe nazwisko brzmiało: Antonio Focas Flavio Angelo Ducas Comneno De Curtis Di Bisanzio Gagliardi. Urodził się w Neapolu i jak każdy prawdziwy Neapolitańczyk kochał spaghetti. Podobno styczniowe spaghetti (przez wielu nazywane Toto) było jego ulubionym. Na Sycylii pytałem znajome panie o przepis. Bezskutecznie. W końcu starszy człowiek z Neapolu mi pomógł. Wyłamuję się z zasady "tylko sycylijskie przepisy" i dzisiaj zagraniczne z lądu spaghetti z pieczywem.
Oto przepis: na patelnię wlewamy oliwę z oliwek, kładziemy małe pokrojone sardele w oleju (alici, acciughe, anchois) oraz drobno posiekany czosnek oraz oregano. Delikatnie podsmażamy. Nie solimy, ponieważ anchois, są bardzo słone. Ostawiamy na bok. Gotujemy pastę z odrobiną soli i jednocześnie pokrojony w kostki chleb (wcześniej natarty przekrojonym czosnkiem) podpiekamy robiąc grzanki. Gorące wszystko razem na patelni lub w garnku mieszamy dodając liście bazylii. Gotowe. Krzysztof Rozenblat
sobota, 10 października 2020
Neapolitańska "Parmigiana" jadana na Sycylii.
700 mg sosu pomidorowego
450 gr odsączonej mozzarelli
80 gramów parmezanu ew. grana padano
1 łyżka oliwy z oliwek
1/4 białej cebuli, używam giarratana
świeże liście bazylii
sól gruba
olej do smażenia ok. 1 l.
sobota, 3 października 2020
Warzywna pulpa.
A oto ulubione danie mojej Justyny. Lubi jadać a ja przygotowywać. Liczne warianty, zależnie od pory roku. Gotuję ziemniaki, obrane i pokrojone. Jednocześnie w drugim garnku kalafior, lub marchew, dynię albo wszystko razem. Ostatni nasz obiad to surowa papryka, pietruszka, odrobina oliwy (można użyć masła lub śmietany) oraz ugotowane ziemniaki. Wszystko razem posolone, popieprzone miksujemy na wolnych obrotach. Pulpie towarzyszyła fasolka ugotowana z odrobiną cukru i soli, polana tartą bułką podsmażoną na niewielkiej ilości masła z oliwą. To czas młodej, pysznej fasolki. Danie w parę minut, my bardzo lubimy, może i Wam posmakuje a na stole będzie kolorowo.
A w Midrasz Echa Raba czytam: Bóg jest zawsze sprawiedliwy: bogatemu daje jedzenie, a biednemu daje apetyt.
Krzysztof Rozenblat
sobota, 26 września 2020
Czerwony makaron.
500 g obranych pomidorów
200 g spaghetti
40 g startego parmezanu
1 ząbek czosnku
200 ml czerwonego wina
0,5 chili malutkiej
ok 100 ml dobrej oliwy
sól do smaku
Zaczynamy. Włóż pomidory do małego rondelka, dodaj ząbek czosnku i szczyptę soli, następnie gotuj na małym ogniu przez 15 minut. Jeśli pomidory były wcześniej obrane ze skóry to nie trzeba ich przecierać. Na patelni rozgrzej ok. 2 łyżek oliwy, dodaj wino, posól, dodaj chili i gotuj 5-10 minut aż alkohol wyparuje a ilość wina zmniejszy się o połowę. Ugotuj spaghetti, odcedzając je na 3 minuty przed końcem gotowania wskazanym na opakowaniu. Włóż makaron do wina, gotuj w winie 3 minuty, dolewając odrobinę wody w razie potrzeby. Zdejmij spaghetti z ognia i wymieszaj z parmezanem, następnie ułóż je na pomidorowym sosie. Ja dla ładniejszego obrazka wysypałem parmezan wokół makaronu. A teraz opowiem jak wygląda tempo mojej pracy w kuchni, którą lubię. Kuchnia jak Ferrari w formule jest monopsto, czyli jednoosobowa. Ma to swoje zalety. Nim rozpocznę gotowanie staram się przemyśleć co mi będzie potrzebne (np. nie biegać do ogrodu po zioła lub do garażu po maszynkę do przecierania). Jak ja muszę przynieść patelnię, maszynkę, rondelek to ja muszę oszczędzać czas, a wcale nie muszę oszczędzać pośpiechu. Lecz kiedy już gotuję, to ja nie mogę już oszczędzać czasu, tylko muszę oszczędzać pośpiech. Ponieważ jeśli ja nie oszczędzę pośpiechu tylko czas to cała moja praca będzie do niczego. Raz trzeba oszczędzać czas, a raz pośpiech. Dobrze jest wiedzieć kiedy warto oszczędzać czas a kiedy pośpiech. Gotując myślę sobie o tym że nie ma nic cenniejszego od czasu a jednak większość ludzi nie ceni czasu, choć lubi to co wartościowe.
Smacznego Wam życzę Przyjaciele.
Krzysztof Rozenblat
wtorek, 15 września 2020
Walka z myślami nad sycylijskimi słodkościami.
Czas słodkich owoców, ulubionych moich fig. Ciemnych, jasnych z czerwonym miąższem. Sycylijczycy określają je bombami kalorycznymi. Ich zdaniem pizza, cannoli, kopiaste talerze pasty nie tuczą. Tylko figi. 100 gramów fig świeżych to około 74 kalorii, ta sama waga fig suszonych ma już 250 kalorii. Niezwykle cenne w witaminy i wszystko co wskazane dla naszego organizmu, czyli witaminy A, B, C i K oraz składniki mineralne, takie jak wapń, potas, magnez, kwas foliowy, fosfor czy żelazo. Figi są źródłem pektyn i błonnika pokarmowego. Jeśli możemy wybierać, to warto zwrócić uwagę na pokryte białym nalotem. Małe drzewko, obserwujemy to w ogrodzie rodzi etapami wielkie ilości owoców. Zajadamy się świeżymi a co roku robię z nich pyszne konfitury. Czasami przecieram owoce, częściej tnę skórki wspominając z młodości bułgarskie dżemy. Dodaję odrobinę mielonego cynamonu lub co chyba jest lepsze rurkę cynamonu, którą pod koniec smażenia usuwam. To moja ulubiona konfitura, odpowiednia do ciasteczek i jasnego pieczywa. Za każdym razem, kiedy rozważam (obyście mieli tylko tego typu kłopoty), którą z moich skromnych technologii wybrać przypominam sobie co mówił Grodner z Puław. Jego przemyślenia są mi pomocne w życiu. Oto one: bardzo dobry żydowski krawiec to wcale nie lubi robić takie ubranie, żeby ono było od razu dobre. On lubi zrobić takie ubranie, żeby je można było trochę przerobić. I dopiero wtedy ono będzie jeszcze więcej niż dobre. Ono będzie bardzo dobre, bo będzie bardziej przypasowane. A starać się zrobić od razu całkiem dobre ubranie, to ryzyk, bo ono nie musi się od razu udać, a takie ubranie, co to miało być od razu całkiem dobre, to nie zawsze da się przerobić. Najlepiej zrobić takie ubranie, żeby je zawsze można było przerobić. Podobnie jest z moimi figami, troszkę cytryny, odrobina cukru, ciągłe zmiany i w końcu jest dobrze, konfitura doskonała. Naturalnie, od osób którzy konfitury z fig nie lubią lub lubią a nie potrzebują wiele dobrych słów nie mogę się spodziewać. Wymyślimy inne specjały i w końcu dobre słowo przyleci.
Krzysztof Rozenblat

niedziela, 21 czerwca 2020
Kosmetyki naturalne.
Od dnia w którym zamieszkaliśmy na Sycylii używamy i spożywamy wyłącznie zdrową, ekologiczną żywność, co tutaj jest łatwe w realizacji. Mamy dostęp do procesów produkcji i upraw. Po trzech latach, wielu próbach i ocenach jesteśmy w przyjaźni z tymi, od których średnio raz w tygodniu odbieram warzywa, owoce i mleko. Co ciekawe nie płacimy więcej od obowiązujących cen na rynku. Nie kupujemy, nawet podróżując przez cały dzień, w miejscach przypadkowych. Czy robimy z tego naszą religię? Uważam, że nie. Jeśli do zabytkowych aut i motocykli, mając pół wieku doświadczenia oraz zatarte silniki używam najlepszego oleju mineralnego z dodatkiem rycyny, a nie modnego i droższego syntetycznego to z jakiego powodu mam postępować inaczej z własnym i Justyny organizmem oraz ciałem? Justyna, o aksamitnej skórze, która w sezonie, a na Sycylii trwa on siedem miesięcy pływa godzinami w słonej wodzie. Dobroczynna ze swoimi minerałami lecz wysusza skórę. Moja obecność w wodzie trwa krótko, lecz mam za to 25 lat więcej. Szukaliśmy sposobu aby ciało skutecznie nawilżać, rozmawiając z Alessią, doskonale wyedukowaną kosmetyczką (w Noto), właścicielami sklepów zielarskich z tytułami dottore. Trwało to dwa lata, nim trafiliśmy na kremy, mydła i płyny do prania wytwarzane wyłącznie z produktów naturalnych. Chodzimy do kosmetyczki (to tańsze niż w Polsce), bywamy w sklepach zielarskich np. kupując wody kolońskie i perfumy lecz kremy kupujemy w laboratorium, a tonik i odżywkę do włosów Justyna wytwarza z rozmarynu. Ma zbawienne działanie na skórę, włosy i paznokcie. Z kolei aloes wygładza skórę i regeneruje. Mógłbym pisać długo, lecz Justyna poprosiła o to aby było zwięźle. Efekty naszych działań są znakomite. Koszty żadne. Po kremy i mydła wybieramy się do Pachino, do małego zaprzyjaźnionego laboratorium, wcześniej anonsując nasze przybycie przez telefon. Techologia to tysiące lat doświadczeń i połączenie aktualnej wiedzy. Miejsce nazywane kiedyś "putia" nie zmieniło się wiele, nadal można porozmawiać, popytać i opowiedzieć o tym, co człowiekowi potrzebne. Niespiesznie, z naparstkiem dobrej kawy. Po kształcie mydła poznajemy rzemieślniczą rękę. Po zajrzeniu na zaplecze widzimy metody produkcji kremów. Jedne drzwi, jeden człowiek który podobnie jak my na ręku nie ma zegarka. Wspaniałe zapachy, stonowane piękne kolory, kremy do ciała i twarzy, do cery suchej i każdej innej, z mleka osła, oliwy oraz z dodatkiem oleju rycynowego, krem - masło z afrykańskiego Karite do ciala, płyn do higieny intymnej z oliwy, dziurawca i oleju z pestek żółtej dyni. Są i zmywacze do twarzy z mleka oślego, oraz znakomite kredki do ust. Znajdziecie tu również kremy dla alergików. Kremy są wydajne, mieszkają w naszej łazience a nie lodówce. Cena słoiczka nie przekracza 10 euro. Mamy to wszytko opracowane i wypracowane. Moi drodzy przyjedziecie to Was zaprowadzimy a Justyna nauczy prostego procesu rozmarynowo-aloesowego. Jestem przekonany, że podobnie jak my, ludzie wymagający będziecie zachwyceni efektami stosowania naturalnych kosmetyków.
Krzysztof Rozenblat